środa, 17 lipca 2013

03. All these memories...

Cześć, witam! :) Tak więc jak widać, dość długo nie pisałam. Powodem tego było to, że byłam przez dwa tygodnie nad morzem. Był to piękny okres, mimo, że trwało to 2 tygodnie było naprawdę fajnie. Poznałam wiele nowych ludzi, wiele twarzy kojarzyłam już z poprzednich lat, jednak nie miałam z nimi dość dobrego kontaktu. Bardzo zżyłam się z niektórymi ludźmi, wytworzyły się sympatie i antypatie, różne miłości, zauroczenia. Jednakże był też okres, w którym przepłakałam wszystkie noce, chciałam wracać do domu, nie miałam chęci do niczego. Trwało to 4 dni. Były to niepotrzebne kłótnie, dochodzenia co i kto powiedział, później nastawianie innych przeciwko mnie i mojej przyjaciółki i tego typu rzeczy. W sumie po co wracać do tych złych chwil jak można wspominać tylko te dobre? Robimy tak, bo ślad po nich zostanie nam na ZAWSZE. W każdym razie te dwa tygodnie uważam naprawdę za udane. Czekam teraz tylko na następne wakacje, 6 lipca, aż znowu wszystkich zobaczę, wyściskam.
No to na tyle. 



piątek, 21 czerwca 2013

02. Forget about past

Cześć i czołem! Wczorajszy dzień zaliczam do udanych. Na początku szkoła, bez rewelacji, dzień jak codzień. Następnie około 16 pojechałam sobie z Laurą i mamcią na zakupy. Kupiłam strój kąpielowy i buty,hehe. W sumie jestem zadowolona. Później pojechałam na chwilę na spaloną i do Laury.
Dzisiejszy dzień też coś tak czuje -będzie dniem udanym. Najpierw szkoła, dom, usg, a teraz czekamy na Noc Kupały ! W tamtym roku też chciałam jechać ale pogoda nie dopisała więc cieszę się, że w tym roku już to zobaczę.
Ogółem nie wiem po co to piszę, jebie to was. Ale przejdźmy do sedna tej notki. Moja dzisiejsza rozkmina- po co są znajomości, przyjaźnie, miłości? Zacznijmy od tego- masz naście lat, co chwilę poznajesz nowe osoby, z jednymi wiążesz się na krócej, z jednymi na dłużej. Ale właśnie, na jak długo? W pewnym momencie znajomości lub jej końca zadajesz sobie parę podstawowych pytań. Ile ta znajomość będzie trwać, dlaczego się skończyła lub zastanawiasz się po prostu czy ta osoba jest dla Ciebie ważna i czy coś wnosi do Twojego życia codziennego i czy będziesz mocno cierpieć po jej stracie? Strata drugiej osoby-przyjaciółki, przyjaciela, chłopaka, lub dziewczyny albo chociażby któregoś ze znajomych bardzo boli. Co w tym wypadku robić? Jest to indywidualna sprawa. Każdy znosi wszystko inaczej. Jedni topią swoje smutki w wódce, drudzy wolą objeść się lodami, a trzeci po prostu zamknąć się w sobie i nie mówić o swoich problemach nikomu.
Jednakże bo stracie kontaktu zawsze zostaje w nas pewien ślad po danej osobie. U niektórych on bardzo szybko mija, później zapominamy o tej osobie, lecz w głębi nas gdzieś tam ona jednak jest. Gdy mijamy się na ulicy, nie mówimy już sobie "cześć", ale zawsze będziemy pamiętać ile ta osoba dla nas znaczyła. W innym wypadku-możesz nadal próbować odnowić kontakt z tą osobą, starasz się, nie chcesz odpuścić. Ale czy warto gdy ta druga strona jest obojętna lub gdy po prostu nie chce? Nie umiemy sobie odpowiedzieć na te pytanie. Zawsze są dwie strony medalu. Ta zła i ta dobra. Okej, z jednej strony wiesz, że gdy odpuścisz możesz dużo stracić, bo tej osobie może się coś nagle odmienić a wtedy Ty będziesz obojętny. Ale z drugiej strony popatrz też na siebie, czy to nie niszczy Cię od środka? Czy przypadkiem nie poświęcasz za dużo uwagi tej osobie i na "naprawianiu" tej znajomości lub tego co między wami było? No właśnie. To wszystko nie jest takie proste. Mówię o tym ponieważ właśnie teraz jestem w takiej sytuacji. Mam problemy z nauką ponieważ ślad po straconej osobie nadal we mnie jest i nie chce zniknąć. Nadal chcę z tą osobą rozmawiac, pisać, przeżywać to wszystko. I nie potrafię o niej zapomnieć. Nie wiem co mam robić, jest to cholernie trudne. Może powiesz -e tam, masz dopiero 14 lat, nie wiesz co to są prawdziwe problemy. NIE. Każdy ma swój własny świat, własne życie, własne problemy. Dla jednej osoby zerwanie z chłopakiem to koniec świata, dla innej strata pracy a dla jeszcze innej brak jedzenia czy czego kolwiek. Piszę o tym bo chciałabym gdzieś w końcu wylać to co mnie boli, co mnie gryzie, o czym myślę cały czas. Pozornie jestem uśmiechniętą dziewczyną która często się bawi, nie przejmuje się wszystkim ale to tylko pozory. A pozory mylą.

Dobra, ale się rozpisałam! Teraz lecę się ogarnąć i śmigamy na Noc Kupały. Miłego wszystkim.




czwartek, 20 czerwca 2013

01. No more bullshit

Witam, witam :) Postanowiłam odświeżyć tego bloga, ponieważ nadchodzą wakacje i zapewne przyjdą takie momenty, w których naprawdę będzie mi się nudziło, a wtedy pod ręką będę miała od tej chwili bloga. Tak więc pierwszą notkę poświęcę 1 klasie. Gdy przyszłam do gimbazy, wszystko wydawało mi się takie inne. Takie nowe. I oczywiście, nie myliłam się. Nowe twarze, nowe znajomości, to wszystko zmieniło się w mgnieniu oka. Przez całe to 10 miesięcy przez moje codzienne życie przewijały się grupki osób, z którymi spędzałam swój wolny czas, weekendy. W listopadzie poznałam Laurę, od tego czasu przestałam się przyjaźnić z Olą. Nie powiem, bo na dobre mi to wyszło. Od tamtego czasu stałyśmy się nierozłączne, wszystko robimy razem. Mimo, że czasem nie dogadujemy się to nadal się przyjaźnimy i na pewno nie chcemy temu zaprzestać. Ogólem mówiąc, pierwszą klasę zaliczam do jak najbardziej udanych. Mimo, że cierpiałam przez wiele osób, nauczyło mnie to wielu ważnych rzeczy. Pierwsza-nie przywiązywać się za szybko do ludzi. Oni i tak odejdą. Złamią te wszystkie obietnice.
Przede wszystkim będzie mi brakowało przerw, bo to na nich przede wszystkim wytworzyły się sympatie i antypatie. Gdy wyjdzie 97 ta szkoła już nie będzie taka sama, przyjdą młodsze roczniki i nawet wolę nie myśleć jak to będzie wyglądać.
Koniec tego pierdolenia o niczym, w sumie założylam tego bloga, żeby "wylać" gdzieś moje codzienne rozkminy, wiem, że wszystkich to jebie.
Dziękuję niektórym za uwagę [*] Teraz zawijam do Poznania z Laurą, a później w sumie brak planów. Miłego po południa ;)